1 sierpnia musiałyśmy zawiadomić kilkadziesiąt osób o tym, że mają się stawić o godzinie piątej, każdy na swoim punkcie zbornym. Myśmy miały punkt zborny w firmie, w której mój ojciec miał nadzór finansowy. Wkroczyło tam dwadzieścia dziewczyn, wszystkie z plecakami, z menażkami, z kocami. Urzędnicy zupełnie nie wiedzieli, o co chodzi. Wtedy widziałam się ostatni raz z moim ojcem, który 1 sierpnia zginął w czasie Powstania.
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Mieliśmy informację, że obok, na ulicy Ogrodowej, jest szkoła zajęta przez Niemców, notabene było tam tylko kilku ludzi z Wehrmachtu. Szkoła była ogrodzona drutem kolczastym od ulicy, nad wejściem był z drewna zrobiony bunkier, buda obłożona workami z piaskiem. Nasza grupa z takim uzbrojeniem, jakie miała, zaatakowała ten budynek, kilka granatów, wybuchy, tamci się poddali, bo tam było trzech czy czterech starszych ludzi z Wehrmachtu, oni nie mieli ochoty wojować.
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Dwa natarcia były: jedno natarcie niemieckie u nas na ulicy Krasińskiego to były dwa czołgi i piechota. Jeden czołg uszkodziliśmy z PIAT-a, ale go wycofali, bo drugi czołg wziął go na hol i ściągnął z powrotem. Drugie to właściwie nie było natarcie – pomyliły się dwa niemieckie samochody ciężarowe i podjechały pod naszą barykadę. Jeden udało nam się rozładować: był jakiś ekwipunek niemiecki, trochę broni było, a drugi – niestety Niemcy pociski zapalające puścili i ten drugi samochód spalili.
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Kiedy podeszliśmy pod Wyścigi, to przywitał nas ogień niemiecki. To było nawet przed piątą. Potem przeskoczyliśmy przez płot, zaczęliśmy biec w stronę trzech budynków dwupiętrowych chyba i w stronę trybun, które okalały tor wyścigowy. Był już tak ciężki, gęsty ogień niemiecki, to była zorganizowana obrona, oni wiedzieli, że my atakujemy. Przewaga nasza w liczebności żołnierzy była olbrzymia, ale w sile ognia to ta przewaga była po stronie niemieckiej.
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Archiwum Historii Mówionej: LINK
Ojciec mój poszedł na Powstanie, siostra. Mama została tylko w domu. Dostałem od mamy konserwę niedużą, pół bochenka chleba. Uszyła mi opaskę biało-czerwoną. Zgłosiłem się na ochotnika do pełnienia warty między budynkami. Padał deszcz. Dostałem ponczo zrobione z brezentu z przeciętą dziurą na głowę i replikę granatu niemieckiego. To był tłuczek, replika używana do ćwiczeń. Można było komuś tylko w łeb tym dać, ale to niestety nie było wypełnione żadnym materiałem wybuchowym. Z tym stałem na warcie.